Wiem, że miał być +18, ale uznałam że zrobię z niego 15 rozdział. Mam nadzieję, że się podoba.
Zapraszam na mojego drugiego bloga ( zakładka HURT)
Czytasz=Komentujesz
_____________________________
- To co
przyszedł czas na moją słodką zemstę? – spytał.
- Nie kochanie. Nie trzeba. Jestem zmęczona. Mogę iść spać czy będziesz mnie męczył? - spytałam znużonym głosem.
- Dzisiaj nie zaśniesz, bo ci nie pozwolę. – Zaśmiał się ochryple.
Louis podniósł mnie tak, abym mogła opleść go nogami. Na co nie miałam najmniejszej ochoty. Złączył nasze usta, w dość zaborczym pocałunku, a jego język domagał się wejścia. Uznałam, że nie będę z nim walczyć i pozwolę mu na dominację ten jeden jedyny raz. Tommo przywarł naszymi ciałami do ściany i zaczął odpinać moją koszulę nocną. To samo zrobiłam z jego ubraniem. Próbował powstrzymać mnie, ale nie udało mu się. Jego podkoszulek i spodnie w pół sekundy znalazły się na podłodze. Lou nie chciał pozostawać mi dłużny, więc moja pidżama leżała gdzieś w kącie pokoju zanim zabrałam ręce z jego cudownie wyrzeźbionego torsu. Narzeczony zostawiał mokre pocałunki na mojej szyi i ramionach. Były czułe, delikatne jak powiew wiatru z początku, później stały się pełne żaru i namiętności. Pragnęliśmy więcej i więcej , a nasze ciała dzielił tylko materiał bielizny Louisa. Upadliśmy na łóżko.
- Przytyłaś? Jesteś cięższa i grubsza. – Wypalił tak z nikąd, nie mogłam mu powiedzieć o ciąży. Mimo wszystko poczułam dreszcz przerażenia na moim ciele.
- Dzięki Lou, jak zawsze jesteś kochany. Twoja szczerość mnie czasami przeraża. - Przepraszam kochanie. Nie chciałem cię obrazić. - szepnął mi do ucha.
- Dobra zamknij się już i kontynuuj swoją zemstę.
- Skoro nalegasz. Lubię Skarbie jak jesteś niegrzeczna.
Louis kreślił swoimi pocałunkami drogę do dolnych partii mojego ciała. Za każdym razem przez moje ciało przebiegał dreszcz podniecenia. Złapał zębami tasiemkę mojej bielizny i zsunął ją na dół. Powoli lecz drapieżnie. Zdziwił się kiedy złapałam gumkę od jego bokserek i zdecydowanym ruchem ściągnęłam je z niego. Jego ręka powędrowała w okolicę mojej kobiecości. Zaczął kreślić małe kółeczka, jakby pytał się o pozwolenie. Rozchyliłam lekko nogi dając mu wejście. Z chęcią to zrobił. Bardzo delikatnie rozsunął moje wargi sromowe i wsunął palec do wnętrza. Poruszał nim, fala gorąca uderzyła we mnie jak słońce w letni poranek. Poruszyłam się nie spokojnie. Przysunęłam się do niego
- Błagam mocniej i szybciej...- wydusiłam.
Nie zwlekał robił to co pragnęłam. Po chwili schylił się i pocałował moje łono. Położył moje nogi na swoich ramionach. Ach... Nigdy nie czułam czegoś takiego... kiedy jego język drażnił moje najbardziej czułe miejsce. Palce wbiłam w materac, wyczuł instynktownie czego chcę więc wsadził mi dwa palce do wnętrza i poruszał nimi jednocześnie pieszcząc moje ciało językiem. Nie przestawał póki fala spazmu nie wypełniła całej mojej duszy. Chcąc mu się odwdzięczyć podniosłam się i kazałam mu wstać. Objęłam dłońmi jego męskość. Mocno złapał mnie za rękę i powiedział krótkie ale stanowcze „Nie”. Popchnął mnie z powrotem na łóżko. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.
- Szanuj się!
Po tych słowach położył się obok mnie. Zaczęłam go głaskać po policzku, pod palcami wyczulam dwudniowy zarost. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Jaki on jest uroczy, taki kochany. Pocałowałam go w usta oczekując, że mi wybaczy i odda całusa. Nie pomyliłam się. Po policzkach spłynęły mi łzy szczęścia. Już nie było miedzy nami żadnych barier. Nie byliśmy dwiema osobami pragnącymi siebie nawzajem lecz jednością, jedną duszą. Razem zostaliśmy wciągnięci w wir namiętności, żaru, miłości, szczęścia. Oboje wpadliśmy we własne pułapki... Nie wiem nawet kiedy on wszedł we mnie. Poruszał się tak jak chcieliśmy oboje. Paznokcie wbiłam mu w plecy, a on swoimi ustami zamknął moje rozchylone wargi gotowe do krzyku jaki we mnie budziły jego szybkie, ale zarazem delikatne ruchy. Nigdy nie czułam większego podniecenia jak w tamtym momencie. Jednak zastanawiało mnie dlaczego nie pozwolił mi się odwdzięczyć. Moja ciekawość rosła wraz z podnieceniem.
- Louis, dlaczego nie chcesz, żebym…
- Masz się szanować. – Przerwał mi. – Jeśli będę chciał to cię o to poproszę, a poza tym to jest moja zemsta i to ja będę mówił co masz robić. Zrozumiałaś? – Powiedział oschle, co mnie przeraziło. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Jego oczy nie były już niebieskie, były czarne.
- Nie kochanie. Nie trzeba. Jestem zmęczona. Mogę iść spać czy będziesz mnie męczył? - spytałam znużonym głosem.
- Dzisiaj nie zaśniesz, bo ci nie pozwolę. – Zaśmiał się ochryple.
Louis podniósł mnie tak, abym mogła opleść go nogami. Na co nie miałam najmniejszej ochoty. Złączył nasze usta, w dość zaborczym pocałunku, a jego język domagał się wejścia. Uznałam, że nie będę z nim walczyć i pozwolę mu na dominację ten jeden jedyny raz. Tommo przywarł naszymi ciałami do ściany i zaczął odpinać moją koszulę nocną. To samo zrobiłam z jego ubraniem. Próbował powstrzymać mnie, ale nie udało mu się. Jego podkoszulek i spodnie w pół sekundy znalazły się na podłodze. Lou nie chciał pozostawać mi dłużny, więc moja pidżama leżała gdzieś w kącie pokoju zanim zabrałam ręce z jego cudownie wyrzeźbionego torsu. Narzeczony zostawiał mokre pocałunki na mojej szyi i ramionach. Były czułe, delikatne jak powiew wiatru z początku, później stały się pełne żaru i namiętności. Pragnęliśmy więcej i więcej , a nasze ciała dzielił tylko materiał bielizny Louisa. Upadliśmy na łóżko.
- Przytyłaś? Jesteś cięższa i grubsza. – Wypalił tak z nikąd, nie mogłam mu powiedzieć o ciąży. Mimo wszystko poczułam dreszcz przerażenia na moim ciele.
- Dzięki Lou, jak zawsze jesteś kochany. Twoja szczerość mnie czasami przeraża. - Przepraszam kochanie. Nie chciałem cię obrazić. - szepnął mi do ucha.
- Dobra zamknij się już i kontynuuj swoją zemstę.
- Skoro nalegasz. Lubię Skarbie jak jesteś niegrzeczna.
Louis kreślił swoimi pocałunkami drogę do dolnych partii mojego ciała. Za każdym razem przez moje ciało przebiegał dreszcz podniecenia. Złapał zębami tasiemkę mojej bielizny i zsunął ją na dół. Powoli lecz drapieżnie. Zdziwił się kiedy złapałam gumkę od jego bokserek i zdecydowanym ruchem ściągnęłam je z niego. Jego ręka powędrowała w okolicę mojej kobiecości. Zaczął kreślić małe kółeczka, jakby pytał się o pozwolenie. Rozchyliłam lekko nogi dając mu wejście. Z chęcią to zrobił. Bardzo delikatnie rozsunął moje wargi sromowe i wsunął palec do wnętrza. Poruszał nim, fala gorąca uderzyła we mnie jak słońce w letni poranek. Poruszyłam się nie spokojnie. Przysunęłam się do niego
- Błagam mocniej i szybciej...- wydusiłam.
Nie zwlekał robił to co pragnęłam. Po chwili schylił się i pocałował moje łono. Położył moje nogi na swoich ramionach. Ach... Nigdy nie czułam czegoś takiego... kiedy jego język drażnił moje najbardziej czułe miejsce. Palce wbiłam w materac, wyczuł instynktownie czego chcę więc wsadził mi dwa palce do wnętrza i poruszał nimi jednocześnie pieszcząc moje ciało językiem. Nie przestawał póki fala spazmu nie wypełniła całej mojej duszy. Chcąc mu się odwdzięczyć podniosłam się i kazałam mu wstać. Objęłam dłońmi jego męskość. Mocno złapał mnie za rękę i powiedział krótkie ale stanowcze „Nie”. Popchnął mnie z powrotem na łóżko. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem.
- Szanuj się!
Po tych słowach położył się obok mnie. Zaczęłam go głaskać po policzku, pod palcami wyczulam dwudniowy zarost. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Jaki on jest uroczy, taki kochany. Pocałowałam go w usta oczekując, że mi wybaczy i odda całusa. Nie pomyliłam się. Po policzkach spłynęły mi łzy szczęścia. Już nie było miedzy nami żadnych barier. Nie byliśmy dwiema osobami pragnącymi siebie nawzajem lecz jednością, jedną duszą. Razem zostaliśmy wciągnięci w wir namiętności, żaru, miłości, szczęścia. Oboje wpadliśmy we własne pułapki... Nie wiem nawet kiedy on wszedł we mnie. Poruszał się tak jak chcieliśmy oboje. Paznokcie wbiłam mu w plecy, a on swoimi ustami zamknął moje rozchylone wargi gotowe do krzyku jaki we mnie budziły jego szybkie, ale zarazem delikatne ruchy. Nigdy nie czułam większego podniecenia jak w tamtym momencie. Jednak zastanawiało mnie dlaczego nie pozwolił mi się odwdzięczyć. Moja ciekawość rosła wraz z podnieceniem.
- Louis, dlaczego nie chcesz, żebym…
- Masz się szanować. – Przerwał mi. – Jeśli będę chciał to cię o to poproszę, a poza tym to jest moja zemsta i to ja będę mówił co masz robić. Zrozumiałaś? – Powiedział oschle, co mnie przeraziło. Nigdy nie widziałam go w takim stanie. Jego oczy nie były już niebieskie, były czarne.
- Co się tak gapisz na mnie? – wydarł
się, a słone łzy spłynęły po moich policzkach pod wpływem jego tonu.
- Wiesz co Louis? – Zdenerwowana zadałam pytanie retoryczne. – Masz pięć sekund, żeby ze mnie wyjść.
- Bo?
- Bo nie mam ochoty na jebany seks. Zwłaszcza z tobą – wybuchłam.
- Pamiętaj, że to jest zemsta, więc będę robił z tobą co chcę.
- Nie interesuje mnie twoja zemsta. Zemściłeś się już raniąc moje uczucia. Wyjdź ze mnie. Jeżeli nie chce się z tobą kochać to nie zmuszaj mnie do tego.
- Ostatnio jesteś jakaś dziwna. – W końcu wyciągnął swoją męskość ze mnie. – Nie wiem co ci jest. Jesteś strasznie denerwująca.
- Ja? Denerwująca? – spytałam z irytacją w głosie.
- Tak. Czepiasz się byle czego. Masz swoje humorki jakbyś miała okres… - zaczął wymieniać, a ja nie mogłam już dłużej tego słuchać. – Chcę sprawić ci tylko przyjemność.
- Wrzeszcząc na mnie?
- Zawsze lubiłaś jak byłem agresywny w łóżku, nigdy ci to nie przeszkadzało.
- Nigdy się na mnie nie wydarłeś. Nie wpadłeś na to, że się przestraszyłam?
- Co ja ci takiego zrobiłem?
- Wydarłeś się, tyle starczyło. – Wstałam z łóżka, chwilę później Louis stał obok. Wyciągnął ręce z nadzieją przyjęcia przeze mnie jego gestu. Jednak pokrzyżowałam jego plany.
- Co się do cholery z tobą dzieje? – Krzyknął po raz kolejny, tym razem nie wytrzymałam.
- Kurwa Louis ogarnij się. W ogóle słyszysz co do mnie mówisz? Nie widzisz, że mnie to rani? – Krzyknęłam.
- Przestań się na mnie drzeć. O co ci w ogóle chodzi?
- O co mi chodzi? Kurwa Tommo jestem w ciąży. – Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.
Usiadłam na schodach próbując uspokoić się, ale to nie pomogło. Zaczęłam płakać. Chciałam aby ktoś teraz był przy mnie. Ktoś do kogo mogłabym się przytulić. Niespodziewanie przyszedł Harry. Usiadł obok i objął mnie swoim ramieniem. Wtuliłam się w jego tors.
- Mała powiesz mi co się stało?
- Nic takiego. Zwykła kłótnia. U nas to norma. Zawsze myślałam, że nasz związek jest idealny, ale myliłam się. Mam do ciebie prośbę. Zadzwoń do waszego Managera i poproście go o pozwolenie na wzięcie dziewczyn w trasę. Ja na czas ciąży lecę do Polski do rodziców.
- Dobrze zobaczę co da się zrobić – pocałował mnie w czółko.
- Harry zostawisz nas samych? – Spytał Louis wychodząc z pokoju.
- Jasne. – Lokers podniósł się i poszedł do siebie wysyłając mi uśmiech w stylu „Dasz sobie radę”.
- Kochanie, przepraszam. Nie mogę sobie wybaczyć mojego zachowania, ale to wszystko przez tą rozłąkę. Nie potrafię tak funkcjonować.
- Przestań już, bo płakać mi się chce.
- Płacz ile chcesz. Proszę wybacz mi i chodź się położyć. – Podał mi rękę, a ja przyjęłam gest i poszłam za nim do sypialni.
Położyliśmy się na
łóżku. Louis objął mnie ramieniem i chwilę później zasnęłam.- Wiesz co Louis? – Zdenerwowana zadałam pytanie retoryczne. – Masz pięć sekund, żeby ze mnie wyjść.
- Bo?
- Bo nie mam ochoty na jebany seks. Zwłaszcza z tobą – wybuchłam.
- Pamiętaj, że to jest zemsta, więc będę robił z tobą co chcę.
- Nie interesuje mnie twoja zemsta. Zemściłeś się już raniąc moje uczucia. Wyjdź ze mnie. Jeżeli nie chce się z tobą kochać to nie zmuszaj mnie do tego.
- Ostatnio jesteś jakaś dziwna. – W końcu wyciągnął swoją męskość ze mnie. – Nie wiem co ci jest. Jesteś strasznie denerwująca.
- Ja? Denerwująca? – spytałam z irytacją w głosie.
- Tak. Czepiasz się byle czego. Masz swoje humorki jakbyś miała okres… - zaczął wymieniać, a ja nie mogłam już dłużej tego słuchać. – Chcę sprawić ci tylko przyjemność.
- Wrzeszcząc na mnie?
- Zawsze lubiłaś jak byłem agresywny w łóżku, nigdy ci to nie przeszkadzało.
- Nigdy się na mnie nie wydarłeś. Nie wpadłeś na to, że się przestraszyłam?
- Co ja ci takiego zrobiłem?
- Wydarłeś się, tyle starczyło. – Wstałam z łóżka, chwilę później Louis stał obok. Wyciągnął ręce z nadzieją przyjęcia przeze mnie jego gestu. Jednak pokrzyżowałam jego plany.
- Co się do cholery z tobą dzieje? – Krzyknął po raz kolejny, tym razem nie wytrzymałam.
- Kurwa Louis ogarnij się. W ogóle słyszysz co do mnie mówisz? Nie widzisz, że mnie to rani? – Krzyknęłam.
- Przestań się na mnie drzeć. O co ci w ogóle chodzi?
- O co mi chodzi? Kurwa Tommo jestem w ciąży. – Wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami.
Usiadłam na schodach próbując uspokoić się, ale to nie pomogło. Zaczęłam płakać. Chciałam aby ktoś teraz był przy mnie. Ktoś do kogo mogłabym się przytulić. Niespodziewanie przyszedł Harry. Usiadł obok i objął mnie swoim ramieniem. Wtuliłam się w jego tors.
- Mała powiesz mi co się stało?
- Nic takiego. Zwykła kłótnia. U nas to norma. Zawsze myślałam, że nasz związek jest idealny, ale myliłam się. Mam do ciebie prośbę. Zadzwoń do waszego Managera i poproście go o pozwolenie na wzięcie dziewczyn w trasę. Ja na czas ciąży lecę do Polski do rodziców.
- Dobrze zobaczę co da się zrobić – pocałował mnie w czółko.
- Harry zostawisz nas samych? – Spytał Louis wychodząc z pokoju.
- Jasne. – Lokers podniósł się i poszedł do siebie wysyłając mi uśmiech w stylu „Dasz sobie radę”.
- Kochanie, przepraszam. Nie mogę sobie wybaczyć mojego zachowania, ale to wszystko przez tą rozłąkę. Nie potrafię tak funkcjonować.
- Przestań już, bo płakać mi się chce.
- Płacz ile chcesz. Proszę wybacz mi i chodź się położyć. – Podał mi rękę, a ja przyjęłam gest i poszłam za nim do sypialni.
Następnego dnia, gdy się obudziłam mojego narzeczonego nie było w łóżku. Zeszłam na dół. Martwiłam się, że już wyjechali. Na szczęście wszyscy jedli śniadanie. Przy stole siedzieli wszyscy moi przyjaciele. Podeszłam do Louisa i wtuliłam się w niego od tyłu. Złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął mnie do siebie. Jego ręka powędrowała na mój brzuch. Przyłożył swoje ucho do niego i zaczął głaskać. Wplotłam ręce w jego włosy i zaczęłam się śmiać. Pozostali też.
- Co ty Louis robisz? – Spytała Madzia z szeroko otwartą buzią.
- Słucham co ma mi do powiedzenia mój dzidziuś.
- Powiedziałaś mu – spytała Madzia?
- Tak. Powiedziałam i myślę, że to dobra decyzja. Harry, pytałeś?
- Tak. Załatwione – powiedział z uśmiechem na twarzy.
- Jesteś najlepszy – podeszłam i przytuliłam mojego „brata”.
- Czekajcie, bo nie rozumiem. Co miał załatwić? – Pyta Lena
- Nic takiego. Spakowane? – Spytał Harry.
- Gdzie? Wytłumaczycie w końcu? – Spytała Pezz.
- Jedziecie w trasę z chłopakami.
Dziewczyny zaczęły piszczeć, podchodziły do mnie i Harrego i dziękowały.
- Tak się cieszę na ten wyjazd. Idę się pakować, zaraz będę. – Powiedziała Lena, po czym wyszła z domu chłopców. Dziewczyny zrobiły to samo. Kiedy zostałam tylko ja i chłopaki Zayn musiał popsuć wszystkim humor.
- A ty czemu nie idziesz się pakować? – spytał.
- Nie jadę. Wylatuję do Polski na czas ciąży. Przepraszam.
Chwilę siedzieliśmy w ciszy. Cieszę się, że mam takich przyjaciół. Rozumieją mnie, a to wiele dla mnie znaczy. Do domu wbiegły dziewczyny z walizkami. Oznajmiłam im, że nie jadę. Wszyscy się przytuliliśmy, ale przerwał nam dźwięk klaksonu autokaru. Trzeba się pożegnać. Przytuliłam się do każdego. Został Louis.
- Najlepsze na koniec – powiedziałam przegryzając dolną wargę, a Lou wpił się w moje usta.
- Będę tęsknił. – Stykaliśmy się czołami i patrzyliśmy głęboko w oczy.
- Ja też – powiedziałam i nagle miliony łez wypłynęły z kącików moich oczu.
- Będę dzwonił codziennie, pisał. Jak będzie trzeba przyjadę.
- Kocham Cię – powiedziałam
- Kocham Cię – odpowiedział, po czym pocałował mnie po raz ostatni i ruszył w stronę autokaru. Pomachałam przyjaciołom kiedy odjeżdżali.
cUdO *.* Słodkie i te hormony ^^ :P czekam na nn :))
OdpowiedzUsuńzapraszam nowy rozdzial.
http://alwaytogethe.blogspot.com/?m=1
na HURT także nowy rozdział :D
UsuńRozdział świetny! :) Tylko szkoda, że Bella nie jedzie z nimi ;c Czekam na next x
OdpowiedzUsuńSperr!! A czemu rozdzieliłaś Belle i Louisa?
OdpowiedzUsuńWszystko będzie wytłumaczone w 16 rozdziale :D
UsuńJezuu *.* ! Cuudooo *.*
OdpowiedzUsuń