niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 18 "Birthday"



- Paul. Pośpiesz się. Musimy jechać do hotelu przywitać gości. Mamy mało czasu. – Krzyknęłam do brata, który od godziny siedzi w łazience.
- Już schodzę. – Po usłyszeniu trzasku drzwiami zobaczyłam brata schodzącego po schodach. Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do hotelu. Powitaliśmy wszystkich gości. Zostały tylko moje kochane przygłupy. Najpierw poszłam do pokoju Pezz i Zayn’a. Przywitali mnie uściskiem, przedstawiłam im mojego brata i w czwórkę (licząc nienarodzone dzieci w szóstkę) poszliśmy dalej. Liam i Lena otworzyli drzwi i się na mnie rzucili. Zaprosili do środka, a tam spotkaliśmy Harry’ego i Madzię wyglądającą jak wieloryb (nie żebym ja lepiej wyglądała). Przedstawiłam wszystkim Paul’a i poszłam sama dalej. Paul został z moimi przyjaciółmi. Coś czuję, że to się nie skończy dobrze. Stałam pod drzwiami Niall’a i z tego co wiem to Alex. Słyszałam, że są razem. Weszłam do nich bez pukania, jednak szybko stamtąd wyszłam. Zawsze trafiam na takie momenty. Dlaczego? Przez nich, teraz mam ochotę na Louis’a. Nienawidzę tego. Został mi tylko Louis. Weszłam do pokoju po cichu i widziałam mojego pięknego, przystojnego, kochanego, idealnego i w dodatku śpiącego narzeczonego. Położyłam się na łóżku obok niego i wtuliłam w jego ciepły tors. Coś tam mówił przez sen. Chyba zorientował się, że tu jestem bo przytulił mnie jeszcze mocniej. Uwielbiam jego zapach.
- Kochanie to ty? – spytał
- Tak. Śpij skarbie. – Nie posłuchał mnie, bo zerwał się z łóżka i zaczął mnie całować po całym ciele. Zaznaczał swoimi ustami każdy cal mojego ciała. Musiał bardzo tęsknić. Zatrzymał swoje usta na brzuchu i coś szeptał.
- Veronica, Ronnie słyszysz mnie?
- Louis. Ona słyszy wszystko co mówisz.
- Kochasz tatusia? – to nie bywałe, bo Veronica kopnęła Lou w twarz. Chyba chciała mu tym pokazać, że go kocha. Kochane dziecko.
- Pomożesz mi kochanie przygotować wszystko na imprezę?
- Pewnie. Od czego zaczynamy?
- Jest już 15 Louis. Mamy mało czasu. Chodź dmuchać balony i ozdabiać salę. Za chwilę przyjedzie Dawid, żeby podłączyć sprzęt.
- Dawid?
- Tak. Mój stary znajomy DJ. Pośpiesz się.
Poszliśmy z Lou na salę, która znajdowała się 3 piętra niżej. Tam czekały na nas ozdoby. Zadzwoniłam po resztę. Zeszli po jakiś pięciu minutach, przywitałam się z Niallem i Alex i wszyscy razem ozdobiliśmy salę. Pół godziny później wszystko było gotowe. Teraz trzeba wymyślić jak sprowadzić tu mamę. Tato!
- Cześć tato. Jest obok ciebie mama? – zadzwoniłam do taty.
- Nie. Nie ma. Czemu pytasz?
- Bo mam fajny pomysł. Pamiętasz    
restaurację, w której byliśmy kiedyś z Madzią, tam gdzie jej siostra się zaręczyła?
- Tak. Znaczy wiem gdzie jest, a czemu?
- Zaproś tam dzisiaj mamę na kolację. W końcu są jej urodziny. Zarezerwowałam wam stolik na 19:00.
- Masz rację. Dziękuję córeczko.
- Zawsze do usług. Kocham Cię.
- Ja ciebie też. – Rozłączyłam się.
Wszystko było dopięte na ostatni guzik. Rodzice będą tu o 19.
- Przyjadą o 19. – Mówię do przyjaciół.
- To mamy jeszcze 3 godziny, co robimy? – spytał Zayn.
- My skarbie jedziemy po prezent. – Powiedziała Pezz. Prezent? O kurwa. Popatrzyliśmy się na siebie z Paulem.
- Prezent! – Powiedzieliśmy równocześnie. – Jedzie ktoś?
- Wszyscy jedźcie, a ja zostanę i popilnuję wszystkiego. – Powiedział Paul.
- Dobra. To rzuć kluczyki. – Paul rzucił mi klucze do auta. – Harry, Louis? Pojedziecie po moje auto, nie zmieścimy się raczej.
- Myślisz, że to dobry pomysł zostawiać nas samych? W Polsce? – mają rację. No to wieloryby muszą się ruszyć.
- Madziu, chodź pojedziemy z nimi.
Poszliśmy w czwórkę do auta. Louis prowadził, a ja mówiłam mu gdzie ma jechać. W końcu dojechaliśmy. Harry z Madzią pojechali już, a my poszliśmy do domu po kluczyki. Kiedy weszliśmy Louis przyparł mnie do ściany i zaczął całować. Włożył ręce za moją koszulkę i zaczął jeździć nimi po całych moich plecach. Wtopiłam ręce w jego włosy i nie przerywałam pocałunku. Nasze języki współpracowały ze sobą, nie było żadnej dominacji. Pragnęłam go chyba bardziej niż on mnie. Ale się spieszyliśmy więc musiałam to skończyć.
- Chodź jedziemy. – Odepchnęłam go od siebie.
- Jeszcze chwilka. – Powiedział i zaczął całować. Dwie minuty później oderwał się ode mnie i złapał za rękę. – Bierz te klucze i jedziemy. – Wzięłam klucze i pojechaliśmy po przyjaciół. Zabraliśmy ze sobą Zayn’a, Nialla i Alex. A Perrie, Lena i Liam pojechali z Harrym i Madzią. Spotkaliśmy się z nimi pod centrum handlowym. Już widzę ile będzie Paparazzi, fanek i głupich antyfanów.
- Co wy tak długo? – Spytał Harry poruszając śmiesznie brwiami.
- Bo Bella nie potrafiła znaleźć kluczy. – Powiedział, a Harry zaczął się  śmiać.
- Czemu się śmiejesz – spytał mój narzeczony.
- Bo ty w tym czasie burzyłeś sobie fryzurę. Mnie nie oszukasz. – Wszyscy wybuchli wielkim śmiechem.
- Nie umiesz kłamać kochanie. – Powiedziałam. – A ty Harry czyżby zazdrosny? - Tym razem zwróciłam się do Harrego. – Nic nie odpowiedział tylko poszliśmy na zakupy, mieliśmy tylko dwie godziny. Kupiliśmy z Louisem piękny diamentowy naszyjnik, srebrny zegarek z małymi diamencikami, kolczyki do kompletu i od Paula zajebistą chabrową sukienkę. Kupiłyśmy sobie z Perrie i Madzią takie same sukienki. Alex i Lena kupiły podobne, tylko nie dla ciężarnych  Louis od siebie kupił jeszcze wielki bukiet lilii. Wszyscy się spotkaliśmy o 18:15 pod centrum i pojechaliśmy do restauracji oznajmić gościom jak to będzie wszystko wyglądało. Kiedy dochodziła 18:45 poszłyśmy się szybko przebrać. Zapomniałam o torcie, ale mój brat nad wszystkim panował i go odebrał. Godzina 19:00 wybiła, a moich rodziców nadal nie ma. Całą sytuację obserwowaliśmy z ukrycia. O 19:10 rodzice weszli na salę, kelner pokazał im stolik, usiedli i zaczęli rozmawiać.
- Wszystkiego najlepszego skarbie. – Powiedział mój tato.
- Dziękuję. Sam na to wpadłeś?
- Niestety nie. Iza to zaplanowała.
- Iza? Coś mi tu nie gra. – W tym momencie wszyscy weszliśmy na sale i zaczęliśmy śpiewać sto lat. Wiecie jak to wyglądało? 396 osób wchodzących na salę? Mama się popłakała.  Wszyscy zaczęli do niej podchodzić i składać życzenia. Nasza jedenastka czekała na sam koniec, po godzinie w końcu mogłam złożyć życzenia.
- Cześć Mamusiu. Wszystkiego najlepszego. Zdrowia szczęścia pomyślności. Wszystkiego co sobie życzysz. – Pocałowałam Mamę. Louis podszedł i też składał życzenia.
- 100 lat mamo. – Powiedział, a ja uderzyłam go w ramię. Podaliśmy jej prezent.
- Przedstawię Ci moich przyjaciół. Madzię znasz, to jej narzeczony Harry, Zayn i jego druga połowa Perrie, Liam i Lena, oraz Niall i Alex. A tam na końcu twój syn Paul. – Zaczęłam się śmiać. Wszyscy składali życzenia mojej mamie chwilę z nią rozmawiając.
- Ty to wszystko wymyśliłaś? – Spytała mama. Podeszłam do Paula.
- My. – Pokazałam na nas palcem.
- Dziękuję. – Przytuliła nas i nie chciała puścić. – Zaśpiewacie dla mnie Bello?
- Pewnie, że tak. – Second Face i Perrie wzięło się do roboty. Poszliśmy na scenę i zaśpiewaliśmy piosenkę „Wings” Little Mix. Perrie śpiewała swoje kwestie, a my się podzieliłyśmy. One Direction też zaśpiewało „Story of my life”. Impreza skończyła się  koło trzeciej nad ranem. Rodziców odwiózł Paul, który nic nie pił. Ja zostałam z Louisem w hotelu. Byłam strasznie zmęczona dlatego zasnęłam od razu.

***